Lajk to internetowa waluta!

Wchodzisz do Internetu i masz dostęp do tysięcy artykułów, a to wszystko jedynie za wykupienie abonamentu u operatora. Mamy praktycznie nieograniczoną możliwość czytania newsów z całego świata. W realnym świecie kupno gazety jest jakąś formą podziękowania za ciekawą treść, ale jak w Internecie możemy docenić autora lub całe wydawnictwo? Za pomocą polubień i udostępnień.

Polubienia pozwalają rozwinąć się Twojemu fanpage’owi

Tak, tak ten mały “lajczek” może sprawić cuda. Algorytmy Facebooka ukrywają wiele wpisów, więc każda interakcja, zwłaszcza dla małych fanpage’y, jest na wagę złota. Jedno kliknięcie może sprawić, że Facebook uzna nasz wpis za wartościowy i wyświetli go większej liczbie osób. Większy zasięg, to lepsza skuteczność naszych działań, a tym samym pozytywna informacja dla firmy. Jako osoba prowadząca komunikację w mediach społecznościowych, doskonale widzę, jak wiele może zdziałać polubienie. Małe, dopiero rozwijające fanpage mogą, dzięki lajkowi, podwoić zasięg wpisu. Dla większych stron jedno kliknięcie nie zmienia wiele, ale już kilka jest świetną wiadomością. Wszystko wpływa na tak zwany Edge Rank, więc nasza administratorska zachłanność na łapki w górę nie bierze się z potrzeby połechtania rozbuchanego ego. My po prostu, dzięki polubieniom, realizujemy postawione przed nami cele. Jeżeli nie próbujemy łapać słynnych “żebrolajków”, to liczymy na choćby najmniejsze docenienie naszej pracy i tym samym poprawę osiąganych rezultatów.

Lajkujmy dużo, ale z umiarem

Lajk to specyficzna waluta, bo jej użycie nic nie kosztuje, a otrzymujący ma z niej sporo dobrego. Polubienia się nie kończą, w naszym portfelu nigdy nie zobaczymy dna, więc nie musimy skąpić “okejek”. Nie musimy też iść do lajkomatu i wypłacić kolejnych polubień, nie potrzebujemy kredytu ani chwilówki. Możemy czerpać do naszego wora bez dna i rozdawać lajki bez końca. Choć z drugiej strony nie ma sensu szastać kciukami w górę na prawo i lewo, bo znajomi raczej nie będą z tego zadowoleni. 🙂 Sam nie jestem wielkim fanem strzelania lajkami jak z karabinu maszynowego, ale powoli zaczynam zmieniać swoje zachowania, widząc jak duże zmiany mogą poczynić polubienia. Przy okazji tekstu zrobiłem szybki eksperyment dla malutkiego, nowo powstałego fanpage. Post, 4 godziny po opublikowaniu, miał przez długi czas 17 wyświetleń, co stanowiło niecałą połowę wszystkich fanów strony. Po moim polubieniu, w pół godziny ta liczba zwiększyła się do 20, a po dłuższym czasie zasięg skoczył do 34 osób. Niby nic, a jak sympatycznie. Co by było, gdybym miał 500 znajomych, a nie trochę ponad 100? 🙂

Przechytrzyć algorytm Facebooka

Facebook w ostatnim czasie stawia na ekspozycję tego, co robią nasi znajomi, na czym tracą przede wszystkim marki. Dlatego też każde udostępnienie czy polubienie w pewnym sensie przerzuca post z przekazu firmowego na przekaz prywatny. Pozwala to zobaczyć post osobom, które nie polubiły danego fanpage’a. Często irytuję się, że na moim Facebooku pojawiają się wpisy mocno zaangażowanych politycznie stron. Jednak to moi znajomi po prostu lajkują takie posty, więc nie mam wyboru. Trochę rozmija się to z ideą grup docelowych, ale znacząco zwiększa zasięg. A przecież o to przede wszystkim chodzi, prawda? Jeśli zbudowaliśmy liczbę fanów, dzięki wartościowym działaniom, to grupa docelowa i tak przeczyta nasz wpis. Gdy mamy szansę dotrzeć także poza nią, to powinniśmy być z tego powodu bardzo zadowoleni. Dlatego lajkujmy, udostępniajmy i komentujmy wpisy stron oraz osób, które są dla nas wartościowe i ciekawe. Podziękujemy im w ten sposób za pracę, którą wykonują. Nas, użytkowników, nic to nie kosztuje, a możemy sprawić osobom po drugiej stronie wiele radości.